Powstańcze echa. Debata i koncert
Minęło 100 lat od plebiscytu i powstań śląskich. Trudno przecenić wagę tych doniosłych wydarzeń historycznych, wokół których narosło jednak wiele stereotypów, uproszczeń i nieporozumień. Doszło wtedy do zmiany granic państwowych, wielkich ruchów migracyjnych i utworzenia autonomicznego województwa śląskiego, mającego odegrać ogromną rolę gospodarczą w ramach odradzającego się państwa polskiego.
Echa tamtych dni szeroko odbiły się w całej Europie a nawet Stanach Zjednoczonych. Porozmawiamy o tym z historykiem Uniwersytetu Śląskiego, dr. Mirosławem Węckim. Ponadto przyjrzymy się, jakie ślady pozostawiły powstania w kulturze, zwłaszcza publicystyce i literaturze - zarówno polskiej, jak i niemieckiej. Mówić o tym będą: prof. Grażyna Barbara Szewczyk - germanistka i dr Krystian Węgrzynek - literaturoznawca. Interpretacji wybranych fragmentów utworów literackich dokona Jarosław Czarnecki - aktor Teatru Rozrywki.
W drugiej części wieczoru wystąpi zespół Chwila Nieuwagi, specjalizujący się w muzyce łączącej folk z klimatami balladowymi i poetyckimi. Jedna z płyt wywodzącej się z Rybnika grupy nosi tytuł „Miszung”, co jest gwarowym znakiem prezentowanych utworów, będących interesującą mieszaniną różnorodnych stylistyk. Chwila Nieuwagi chętnie wykonuje piosenki w etnolekcie śląskim, odwołując się do dziedzictwa muzycznego regionu. Kolejnym tego świadectwem będzie chorzowski koncert, stanowiący zapowiedź najnowszej płyty zespołu, składającej się z pieśni sprzed stu i więcej lat. Nowe zaskakujące aranżacje łączą folkową żywiołowość z liryzmem i dramatyzmem czasu Wielkiej Wojny i powstań.
Powstania wpisywane były w tradycje walk klasowych, potem były przemilczane, a w latach 70. stanowiły atrakcyjny element propagandowy i „dekoracyjny” – to wtedy żartowano, że mimo upływu lat powstańców przybywa. Dziś zaś – albo pustka, albo pomieszanie pojęć.
- Kombatantów zawsze przybywa ex post. Marszałek Piłsudski też coś o tym wiedział. Po drugiej wojnie trzeba było tę krainę jakoś „oswoić”, włączyć w krwiobieg nowego państwa. Odtąd w komunistycznej Polsce mieli żyć tylko Polacy. Mniejszości zostały zmarginalizowane, grupy regionalne zepchnięte na obszar folkloru, a do tego powtarzały się masowe fale wyjazdów Niemców i Ślązaków na Zachód. Polityka była pokrętna, bo władza rzeczywiście nie wiedziała, z kim ma do czynienia. Historia nie była biało-czarna, choć tak była traktowana. W takiej bowiem postaci jest użyteczna do najbardziej grubo ciosanej polityki historycznej. Wprawdzie za czasów Gierka i Ziętka mocno dowartościowano pamięć o powstańcach, ale szczerej debaty tożsamościowej zabrakło. Mogła się pojawić dopiero w ostatnich dwóch dekadach. A i tak do dziś mamy problem z rozważaniem racji różnych stron. To dowód na to, że nadal potrzebujemy dyskusji, która wykraczałaby poza oczekiwania decydentów politycznych i uwzględniała perspektywę, jaką przyjmowali uczestnicy tamtych wydarzeń, a także ich rodziny. Pamiętać trzeba również, że ta perspektywa może być zmienna. Odbija bowiem nierzadko i rozczarowania, a tych również gorzko doświadczyli Ślązacy z „opcji polskiej”.
(fragment rozmowy Krzysztofa Karwata z prof. Krzysztofem Ruchniewiczem, dyrektorem Centrum Studiów Niemieckich i Europejskich im. Willyʼego Brandta Uniwersytetu Wrocławskiego, zamieszczonej w roku 2016 w kwartalniku „Fabryka Silesia”)